czwartek, 2 stycznia 2014

Od Castiela: Jedno za tysiąc

Arashia popatrzyła na mnie zmartwiona.
-Eee...to źle?- spytała.
Uśmiechnąłem się.
-Nie- uspokoiłem ją- Otchłań dopasowuje się do psychiki jej mieszkańca. Jednym może pojawić się las pełen zwierzyny, innym przytulna chatka w cieniu drzew. Właśnie takie drobiazgi są podpowiedzią o poprzednim życiu.
-I co mówi ten pałac o moim?- zapytała wilczyca.
-Prawdopodobnie byłaś kimś ważnym.
-Czyli?
-Nie wiem. Może córką jakiejś pary Alfa?
Arashię bardzo zaciekawiła moja odpowiedź. Już miała mi zadać kolejne pytanie gdy nagle na mój nos spadła pierwsza kropla deszczu.
-Może lepiej gdzieś się schowajmy...-zaproponowałem.
-Czemu? Boisz się deszczyku?- zapytała żartobliwie Arashia.
-Nie...ale po spotkaniu z demonem z sadzawki mam dość wody na dziś.

Znaleźliśmy małą odkrytą grotę. Pozorny "deszczyk" okazał się prawdziwą ulewą. Zbliżał się zmrok a wciąż lało i lało. Zapaliłem ognisko.
-Castiel?- Arashia przerwała nieznośną ciszę.
-Słucham?
-Bo...w Otchłani jeszcze miałam towarzystwo...- zaczęła niepewnie wilczyca.
-Jakie?- zaciekawiłem się. Nigdy nie słyszałem żeby w Otchłani przebywało kilka dusz. Chyba że...
-Były tam ze mną takie...pacynki.
-Pacynki?- upewniłem się.
-Tak- Arashia pokiwała głową- Z takimi dużymi smutnymi oczami. Kim one w ogóle są?
-To tak jakby niewolnicy- wyjaśniłem- Pojmani przez Mefistofelesa są zmuszeni pilnować Otchłani i jej więźnia. Nie obowiązuje je żaden cyrograf. Ze służby może ich zwolnić tylko ich pan.
Arashia ucichła na chwilę.
-Co to jest cyrograf?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Uwielbiam jej niekończące się pytania.
-Cyrograf to kontrakt zawarty z diabłem. Obowiązuje dopóki nie wypełnisz danego przez Mefistofelesa zadania. Ja na przykład muszę pozbyć się wszystkich demonów.
-I co za to dostaniesz?
-Swoją duszę i wolność.
Arashia zmartwiła się nieco.
-O co chodzi?- spytałem.
-Bo...jeśli mnie nie zabijesz to...to zawsze będziesz przeklęty- wilczyca spuściła łeb i pociągnęła nosem.
Nastała niezręczna cisza. Przerywało ją tylko bezustanne bębnienie deszczu.
-Czasami- zacząłem- warto odpuścić sobie przyjemności związane z normalnością...To nie zawsze przynosi korzyści.
Arashia podniosła wzrok. Postanowiłem kontynuować:
-Jesteś jedyną osobą która akceptuje mnie wbrew mojemu przekleństwu...oraz faktu że normalnie poluję na takich jak ty. Reszta zaakceptowała by mnie dopiero po odzyskaniu "normalności". Wolę jedną przyjaźń od akceptacji tysiąca nieznajomych.
Znowu nastała cisza...przerywana nieustannym pluskiem kropel deszczu.

Teraz mi wierzysz Arashio? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz