Gdy razem z watahą uciekliśmy byłem załamany. Ja...Ja mogłem ich ocalić, jednak tego nie zrobiłem! Nie ważne czy inni przeżyli i nie ważne ile wilków zginęło, nie powinien zginąć ani jeden wilk! Ja powinienem tego dopilnować.
Minęło parę dni i poczułem, że muszę opuścić watahę. Coś nagle drgnęło mi w sercu. To...To była Hënnë! Ona...Ona na pewno żyła! Pożegnałem się z całą watahą i ruszyłem w drogę. Po paru dniach zobaczyłem pewną białą wilczyce. Z początku myślałem, że to Hënnë jednak nie miała ona skrzydeł. Nagle obróciła się i zauważyła, że ją obserwuje.
-Kim jesteś? -zapytała.
-Ja nazywam się Blade, a ty?
-Mam na imię Cyndi. Co robisz na terenach naszej watahy?
-To tu znajduje się jakaś wataha?
-Tak. Wataha Srebrnej Tarczy.
-Naprawdę nie wiedziałem i nie chciałem wstąpić na wasze tereny.
-Więc czemu podróżujesz?
-Szukam pewnej wilczycy. Ma na imię Hënnë.
-Hënnë? Czy ma białe futro i skrzydła?
-Tak! Widziałaś ją?!
-Co więcej należy do naszej watahy i wiem gdzie teraz się znajduje chodź za mną! -powiedziała i poszliśmy w kierunku jaskiń. Gdy dotarliśmy na miejsce nie wierzyłem...To na prawdę była ona!
-Hënnë!-krzyknąłem i do niej podbiegłem. Wilczyca popatrzyła na mnie jakby widziała ducha.
Hënnë pamiętasz mnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz