Otworzyłem oczy.
Leżałem na trawie wśród szczytów jakichś gór. Wstałem stękając i pomasowałem łapą łeb.
-Gdzie ja jestem...?- zastanawiałem się na głos.
Wszystko mi się przypomniało. Wataha, kataklizm, ucieczka i lodowe góry... Chociaż tym górom brakowało lodu, a pamiętam że tu był. A w ogóle dlaczego ja spałem? To chyba z osłabienia zimnem i głodem.
"To musiał być jakiś kataklizm cieplarniany"- pomyślałem- "Nie ma mnie kilka dni a lód już zdąrzył zniknąć".
Zeszłem trochę niżej przyglądając się krajobrazom. Próbowałem w ten sposób upewnić się czy to na pewno te same góry w które uciekłem. Rzeźba terenu wydawała się taka sama, ale lasy jakby zmieniły swoje położenie. Pod górami zaczęły się pola. Były rozległe i obfite w zboża. Złapałem tam trzy zające sporych rozmiarów.
Na końcu pól zaczynał się Las Oriona. Powinienem się przez niego przedrzeć przed zmrokiem. Zdziwiła mnie wielkość lasu. Pewnie długo go nie widziałem i teraz wydaje się gigantyczny. Zrozumiałem że las na serio się rozrósł dopiero podczas przeprawy. Musiałem w nim nocować, a przecież już dawno doszedłbym do nizin.
Rano doszedłem do Wąwozu Centuriona. I kolejna niespodzianka. Wąwozik okazał się KANIONEM. Przeprawa przez niego zajęła mi pół dnia ponieważ musiałem brnąć przez gruzowiska i kosodrzewinę. Potem już w końcu niziny.
Szukałem do zmroku, ale po legowiskach watahy ślad zaginął. Zdziwiło mnie że wszędzie nie było ani śladu żadnej klęski żywiołowej ani (niestety) jaskiń a przecież były wykonane ze skał. Zawiedziony zaszedłem nad rzekę (której normalnie powinno NIE BYĆ) i tam wieczorem zapaliłem ognisko.
Leżałem wpatrując się w ognisko i wzdychając. Gdzie wszystko się podziało? Gdzie są jaskinie? Gdzie wilki? Co z moją watahą? Alfa pewnie złoiłby mi skórę za ucieczkę ale wolałbym to niż obecną sytuację.
-Dobry wieczór!
Aż podskoczyłem z wrażenia. Popatrzyłem do tyłu. Gdy tak myślałem z boku podeszły do mnie dwie młode wilczyce: czarna i biała. Miały podobne niebieskie znamiona które lekko lśniły w mroku. Biała uśmiechała się do mnie.
-Dobry wieczór- odpowiedziałem niepewnie.
-Możemy się przyłączyć?- spytała biała wilczyca pokazując na ognisko.
-Pewnie!- ucieszyło mnie że będę miał w końcu towarzystwo. Może one wiedzą coś o mojej watasze.
Wilczyce ułożyły się po drugiej stronie ogniska. Po oczach widać było że biała nie może wytrzymać od nadmiaru pytań. Wstrzymała się jednak i na początek grzecznie przedstawiła:
-Jestem Cyndi a to moja siostra Daiki- czarna wilczyca słysząc swoje imię skinęła głową na znak niemego powitania.
-Mam na imię Silver- odpowiedziałem.
-Mieszkasz gdzieś w okolicy?- spytała Cyndi grzejąc się przy ogniu. Ostatnio zaczęły się przymrozki z powodu zbliżającej się zimy.
-Tak...Nie, chyba nie.
-Jak to "chyba nie"?
-Szukam właśnie swojej watahy, ale nigdzie jej nie ma.
-Może wyparowała?- rzuciła sarkastycznie Daiki. Cyndi zignorowała ją i dalej pytała.
-A kiedy ostatnio tam byłeś?
-Tego też właśnie nie wiem. Udałem się w tamte góry- skinąłem głową w stronę odległych szczytów- ale z powodu głodu i mrozu straciłem przytomność. Gdy się obudziłem wszystko było już inne...
-Inne? Co masz na myśli?- Cyndi zaciekawiła się.
-Lasy jakie znam są większe albo w ogóle ich nie ma, wąwóz którym zawsze się przechadzałem okazał się kanionem.
Cyndi zdziwiona próbowała posklejać to wszystko w całość a Daiki patrzyła na mnie jak na wariata.
-Co?
-Silver, wiesz ile masz lat?- spytała nagle Cyndi.
-No 3, a co? To źle?
-Bo... według twoich relacji jesteś o wiele starszy.
-Po czym wnioskujesz?
-Te lasy i wąwozy... potrzeba dużo czasu na rozrośnięcie się lub zniknięcie czegoś co stworzyła natura. Kaniony tworzą się jakieś osiemdziesiąt lat, czasem dłużej.
-Czyli wnioskujesz że mam osiemdziesiątkę?- spytałem bez przekonania.
-Nie! Podejrzewam że nie możesz znaleźć watahy ponieważ nie było cię tam trochę dłużej niż kilka dni. Opowiedz mi dokładnie jak to było.
-No... trochę wstyd mi przyznać bo uciekłem stamtąd z tchórzostwa. Zaszłem aż do gór lodowych. Tam chyba straciłem pzytomność. Gdy się obudziłem wszystko było już inne.
-A powiedz mi jak się nazywała ta wataha?
-Wataha Srebrnej Tarczy.
Daiki wciągnęła głośno powietrze a Cyndi otworzyła oczy ze zdumienia.
Któraś mi wyjaśni co się stało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz