Opadła mi szczęka.
-Co was tak zamurowało?- spytał Silver.
-My...my pochodzimy z tej watahy- powiedziała Daiki.
-Nie pamiętam byście należały do watahy.
-My do niej nigy nie należałyśmy- wyjaśniłam- Nasi przodkowie byli jedynymi wilkami które uratowały się z katastrofy.
-Naprawdę?- zdziwił się Silver- Watahę rzeczywiście w końcu spotkał kataklizm?!
-Cyndi, wyjaśnij mu, bo nie mogę znieść tyh pytań. Mózg mi się przegrzewa!- Daiki zakryła głowę łapami.
Byłam zdumiona. Jeśli to prawda to znazy że... niesamowite.
-Silver- zaczęłam- Ty chyba przespałeś w tych górach jakieś sto lat!
-Sto lat?!- wilk aż parsknął śmiechem- Czy ja wyglądam aż tak staro?
-Mówię serio! Góry, lasy, wąwóz, wataha... wszystko składa się w całość!
-A jak ja niby przeżyłem te sto lat? W konserwie?!
-Może lód utworzył dookoła ciebie szczelną powłokę. Tak szczelnie zamknięte ciało nawet się nie postarzało. A potem pewnie nadeszły jakieś wielkie roztopy i lodowce zniknęły- wyjaśniłam.
Silver przybrał poważniejszy wyraz.
-Teraz już chyba rozumiem...
-A ja nie!- wypaliła Daiki- Jak to w końcu było z tym kataklizmem?! Był czy nie był i jaki to był w końcu? Klęska żywiołowa? Wybuch wulkanu?
-Ja nie wiem- powiedziałam.
-Ale ja tak- Silver usiadł i zaczął opowiadać:- To się zaczęło gdy miałem dwa lata. Nasz alfa spodziewał się dziecka i wszyscy byli podnieceni i szczęśliwi razem z nim. Jednak miesiąc przed narodzinami pojawił się u nas jakiś szaman. Twierdził że nasz alfa wymordował całą jego rodzinę i teraz żądał za to zapłaty: chciał dziecko i małżonkę władcy. Alfa oczywiście odmówił i rozkazał straży wypędzić starucha. Oburzony szaman przeklął alfę. "Najpierw kara spotka ciebie, a po miesiącu całą watahę!" powiedział i odszedł. Cała wataha była przerażona i niepewna swojej przyszłości. Jednak gdy po miesiącu nic ciągle nie następowało wilki straciły wiarę w słowa szamana. Samica alfa urodziła zdrową i śliczną córkę. Nikt już nie przejmował się klątwą. Aż do pierwszych urodzin młodej alfy. Wilczyca w wieku roku umarła z niewiadomych przyczyn. Alfa wspomniał słowa szmana. Kara spotkała jego...a po miesiącu całą watahę. Zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Najpierw meteor uderzył niedaleko terenów watahy, potem zauważono kłębiące się czarne chmury. Dzień stał się nocą a potem koszmarem. Uciekłem z tamtąd bo... bałem się. Stchórzyłem i uciekłem w góry gdzie... przespałem kataklizm i następne sto lat...
Dokończycie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz