sobota, 28 grudnia 2013

Od Luny: W drodze do legowisk

Gdy Krezus się potknął z trudem zdołałam powstrzymać śmiech. Nie wiedzieć czemu ale bardzo polubiłam Daiki. Pewnie dlatego że ona też lubi żartować sobie z innych. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-No Zeke-powiedziałam z uśmiechem.
-Co? Znowu masz ochotę na partyjkę?
-W sensie że naśmiewania się z ciebie?
-A jak myślisz? -odpowiedział z irytacją.
-Oj Zeke, Zeke...ty chyba nie wiesz jaka to frajda...
-Jak ciebie to spotka nie licz na litość.
-He! Ja nie jestem tobą! -roześmiałam się.
Potem nieco zciszyłam głos by Cyndi nie słyszała i dodałam:
-Jak coś możesz na mnie liczyć.
Mruknął coś w odpowiedzi.
-Tobie?-wyraźnie go to rozbawiło.
-Owszem, a tak wogle, idź zagadaj do niej.
Obejrzał się za siebie.Spojrzał na Cyndi jak na jakiś śliczny kwiatek, którego nie da się zerwać ani powąchać czy się do niego zblirzyć. Wiem że opis dokładny, ale tak to właśnie wyglądało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz